Autor Wiadomość
Deli
PostWysłany: 0931Czw, 10 Sie 2006 10:16:09 +000016810 10am31UTC

Markus napisał:
Nie pierwszy błąd, nie ostatni. Tylko szkoda, że takie rzeczy muszą mieć miejsce.


Dokładnie nie pierwszy i nie ostatni błąd... Błąd popełnij rówież Franck de Bleeckeree, sędzia meczu Szachtar - Legia...
Oby ich było coraz mniej w ważnych meczach, żeby ich w ogóle nie bylo Wink Laughing
Markus
PostWysłany: 3431Śro, 09 Sie 2006 20:48:34 +00004888 09pm31UTC

Do: Deliego...
Ten mecz był dla mnie z kolei bardzo dramatyczny. Barca miała zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki i ogólnie przeprowadziła więcej akcji. Niestety Chelsea okazała sie niesaowicie skuteczna i wyeliminowała Barcelonę. Warto pochwalić FCB za podjętą walkę po stracie trzech goli w tak krótkim czasie. A co do ostaniego gola to był bardzo kontrowersyjny. Sędziowie są tylko ludźmi i trzeba się z tym ostatecznie pogodzić, że popełniają błędy. Chociaż to bardzo bolesne i naprawdę ciężkie dla kibica - wiem coś o tym. Szkoda, że pomylił się właśnie w takim kluczowym momencie spotkania. Nie pierwszy błąd, nie ostatni. Tylko szkoda, że takie rzeczy muszą mieć miejsce.
Deli
PostWysłany: 5531Śro, 09 Sie 2006 16:29:55 +00002984 09pm31UTC

Dla mnie najbardziej zaskakujący przebieg miał mecz Chelsea Londyn - Barcelona z sezonu, bodajże 04/05... Chelsea wygrała w tym meczu 4:2 i awansowała dalej...
Fantastyczne pierwsze 20 minut Chelsea, strzelila 3 bramki - J.Cole, F.Lampard i D.Duff...
Potem 2 bramki geniusza piłki nożnej Ronaldinho...
Gol strzelony przez Terrego dla Chelsea na 4:2 i awansowaliśmy dalej... O tym golu mówilo się wiele, ale ostatecznie został uznany i fani Chelsea byli w "siódnym niebie" Laughing Very Happy Wink Cool
Pamiętam dobrze ten mecz, ponieważ założyłem sie z kumplem kto wygra i się nie myliłem... Wink Laughing Cool Very Happy
MALUTKI
PostWysłany: 0731Wto, 08 Sie 2006 13:26:07 +00002681 08pm31UTC

Doskonale pamiętam to spotkanie Markus. Kibicowałem wtedy Bayernowi Monachium, a moim ulubionym zawodnikiem był ówczesny snajper Bawarczyków Carsten Jancker. Także rozpaczałem choć nie mozna tego porównać do tego co odczuwali zawodnicy Bayernu. Samuel Kuffour, Carsten Jancker, Giovanne Elber, Steffen Effenberg, Bixente Lizarazu, "SuperMario" jak nazywany był Mario Basler to byli doskonali piłkarze, zresztą Kuffour nadal kontynuuje swoja piłkarską kariere na wysokim poziomie grajac w AS Roma. Z drugiej strony genialny Sir Alex Ferguson i jego kapitalne zmiany. Pamietam doskonale Solskjaera któremu zrobienie naprawde wielkiej kariery uniemożliwiły liczne kontuzje bo zapowiadał się na naprawde świetnego snajpera. Niesamowity mecz, niesamowity finał i wielkie emocje które zawsze towarzyszą meczom na tak wysokim szczeblu rozgrywek jak Champions League. Uwielbiam wspominać tamte mecz z lat 90-tych ... ehhh oby więcej takich wspomnień. Wink
Markus
PostWysłany: 0231Wto, 08 Sie 2006 12:02:02 +000002812 08pm31UTC

Mecz, który, wg mnie miał nieoczekiwany zwrot akcji to finałowe spotkanie Manchesteru United z Bayernem Monachium. Były to drużyny, które w fazie grupowej tamtej edycji LM wyeliminowały FC Barcelonę, co może świadczyć nie do końca o słabszej formie katalońskiego klubu, a po prostu o znalezieniu się z prawdziwej grupie "śmierci".
Wszycy pamiętamy, jak pewny ostatecznego sukcesu trener Bawarczyków sciągnął z boiska swoich najlepszych zawodników, co później miało dla Bayernu opłakane skutki. Przez regulaminowe 90 minut to żołnierze O. Hitzfelda prowadzili 1-0. Jednak w odrożnieniu od bawarskiego szkoleniowca, jego odpowiednik w Man. Utd: sir Alex Fergusson dokonał świetnych zmian.
Rozpoczynają sie doliczone minuty spotnania. D. Beckham podchodzi do chorągiewki rożnej, by wykonać ten stały fragment gry, z którego słynął podczas gry w drużynie "Czerwonych Diabłów". Nawet P. Schmeichel stawia wszystko na jedną karte i w geście rozpaczy wędruje na pole karne przeciwnika. Po wielkim zamieszniu T. Sheringham kieruje piłkę do siatki O. Kahna. Warto zauwazyć, ze duński bramkarz też wziął czynny udział w tej akcji. Bawarczycy stracili jakby kontakt z rzeczywistością, czego rezulatem był kolejny rzut rożny wykonywany przez tego samego zawodnika co zawsze w szeregach United. Solskjaer zdobył bramkę na wagę zwycięstwa, czym uradował kibiców Manchesteru, którzy płakali ze szczęścia, a fanów Bayernu pogrążył niczym w żałobie - niezwykły kontrast. Jeden obrazek utkwił mi jeszcze w pamięci: Zrozpaczony S. Kuffour klęczący na murawie i bijący w nią pięścią z niesamowitą wściekłością. Ten mecz pokazuje, że warto walczyć do końca, a także, by nie odpuszczać przeciwnikowi do ostatniego gwizdka sędziego.